piątek, lipca 29, 2011

No i wczoraj znów się pokłóciliśmy R stwierdził że nic nie potrafie załatwić już mu kiedyś powiedziałam ,że nie będę się w jego sprawy mieszać no ale nie dociera. Byłam wczoraj u mojej przyjaciółki chociaż ktoś mnie rozumie i jest jakieś światełko w tunelu...
Znów czeka mnie najprawdopodobniej samotny weekend w sumie z własnego wyboru, ale wolę to niż słuchać wiecznych wyrzutów R. Czy to realne , że on kiedyś się zmieni?
czasem odnoszę wrażenie , że on ze mną jest bo po prostu mu tak wygodnie...

czwartek, lipca 28, 2011

Burza

Po burzy zawsze wychodzi słońce... Ale nie w moim przypadku . U mnie zaczynają się wyrzuty on pije a ja jestem za gruba... on nie robi z tym nic a ja mam być na każde jego zawołanie zawsze perfekcyjna. Co to do cholery tresura czy co ja nie podporządkuję za nic się nie dam. Kocham go ale nie potrafię dłużej żyć w tym toksycznym związku

wtorek, lipca 12, 2011

Spalona

W sobotę zostałam u R byliśmy na zakupach pomagałam mu wybrać kolor farby ażeby mógł sobie motor pomalować. Wracamy do domu a on zabił mnie tekstem że mam ryjek różowy jak świnka i że on będzie motor naprawiać a ja mam się opalać, to wbiłam się w kostium i zaległam na ogrodzie słońce niemiłosiernie paliło. Więc R postanowił mnie schłodzić a że pod ręką miał wąż to mnie schłodził zimną wodą co bym się szybciej opaliła. pssss to mnie dopiero załatwił. Po przeżyciu szoku termicznego leżałam tak jak skwareczka na słoneczku nic nie zapowiadało katastrofy. Kilka razy zostałam schłodzona i tak siedziałam od 11 do 15.... 
Pózniej zrobiłam sobie przerwę a R zaciągnął mnie do malowania jakiś dupereli w motorze no to siedziałam na tym słoneczku. Wieczorem walłam browca i zaczęła się agonia ;)
Po zachodzie słońca moje oblicze przybrało niemiłosiernie czerwony kolor jak mnie mama R zobaczyła to się przeraziła mówi żebym okłady z maślanki robiła kurcze ciała tknąć się nie dało a jak piekło.... Z maślanki momentalnie się ser zrobił... 
o nocy nie wspomnę.... R się na amory zebrało a ha ha byście to widzieli zabierał się do mnie jak do jeża masakra. jak już znaleźliśmy sposób i było po R standardowo zasnął a ja miałam problem...
Zeszłam na dół było co prawda koło pierwszej ale mama R o tej porze nie śpi i oglądałyśmy TV do 3 i tak całą noc nie spałam,,,, 

My

To był poniedziałek jak napisał mi , że kategorycznie musimy się spotkać wpadłam w panikę. Byłam w pracy więc nie mogłam się należycie przygotować, wiecie ciuchy makijaż i te bzdety. Ale postawił mnie przed faktem dokonanym nawet wcześniej z pracy się zwolniłam, On mieszkał w mieście w, którym ja pracowałam. Spotkaliśmy się koło przystanku pks przyszedł odszczelony jak szczur na otwarcie kanału, a ja taka niepozorna. Jak go zobaczyłam to chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie nie dlatego , że był brzydki... wręcz przeciwnie stwierdziłam ,że w życiu mu się nie spodobam. Podszedł z czerwoną różą do mnie ucałował w rękę przedstawił się i zaprosił na obiad... 
Wtedy byłam wniebowzięta... miałam jechać do domu autobusem ale ciągle nie mogłam się zebrać do wyjścia. Poszliśmy do knajpki jedno piwo, drugie nie wzbudziło to żadnych moich podejrzeń tym bardziej , że ja też piłam wtedy nie wiedziałam że R ma z tym poważny problem. Pocałowaliśmy się pierwszy raz...
Powiedział że takiej kobiety szukał takiej normalnej a nie pustego plastiku, takich ze swoim wyglądem mógł mieć na pęczki a wybrał mnie. I tak zostaliśmy parą... 
Odprowadził mnie na przystanek pocałował i poszedł do domu... 

piątek, lipca 08, 2011

On

28 wrzesień 2008 widzieliśmy się pierwszy raz i tak się zaczęło póki co trwa nadal.

Poznaliśmy się chyba w sierpniu przez scan dla mniej wtajemniczonych coś jakby portal randkowy w telefonie komórkowym.. Nie był pierwszym z którym pisałam... Ale zawsze trafiały mi się jakieś buraki co tylko o seksie myślały co ambitniejsi chcieli żebym im zrobiła dobrze , żal ściska. Powiedziałam sobie, że to NAPRAWDĘ OSTATNI RAZ i kończę z tym szambem. I tak poznałam R dobrze zbudowany zielonooki brunecik. Tak przynajmniej napisał wymiana zdjęć nie była możliwa ze względów technicznych. Może i dobrze nie zraził się do mnie bo nie widział jak wyglądam a mam sporo kompleksów a dokładniej 20 kg ;) Owszem miałam znajomych ale tego jedynego jakoś nie.... Pomyślałam aaa spróbuję
Już na początku podciął mi skrzydła jak oznajmił że ma córke jednak kontaktów z jego byłą kobietą nie utrzymuje z dzieckiem też nie (o tym później) w sumie chciałam zrezygnować ale coś mnie ciągło do tego faceta... Może właśnie to coś
Pisaliśmy ze sobą dzień w dzień nalegał na spotkanie ja to ciągle odwlekałam bałam się po prostu że mu się nie spodobam. Poznawaliśmy się coraz lepiej dla mnie był idealny czuły romantyczny ale również zaborczy...
No i stało się coś... masakra jednym słowem
R trafił do szpitala dla nerwowo chorych zrobił rozrube w domu i miał myśli samobójcze o F**** to za łagodne określenie. Co prawda wiedziałam że ma problemy jak odszedł od byłej ale nie miałam pojęcia że ku...rdesz TAKIE. co robić w głowie miałam pustkę chciałam uciec jak najdalej zapomnieć o nim zerwać znajomość w sumie po co mi ktoś z problemami. Jednak on dalej pisał przepraszał, był zagubiony wtedy zdecydowałam że nie zerwę kontaktu przecież jest w szpitalu.... Wtedy pierwszy raz rozmawialiśmy chyba z 2 godziny,,,, nie zapomnę tego do końca życia taki spokojny miły głos... taki męski w życiu nie powiedziałabym że zdolny by był do czegoś takiego a jednak.
Postanowiłam że mu pomogę napisałam do niego do szpitala list ze swoim zdjęciem następnego dnia ubłagał lekarzy i wyszedł żeby się ze mną spotkać

na początek

Hej hej
życie jest kurde problematyczne ale nie dam się... Z waszą pomocą mam nadzieję że mi się uda, już dawno chciałam zacząć ale jakoś się nie składało
No to w końcu się złożyło ;)
Od czego zacząć Może opowiem wam historię pewnej znajomości