środa, kwietnia 25, 2012

Leżę i kwiczę

A w międzyczasie szukam jakiegoś fascynującego zajęcia co by mi się za bardzo nie nudziło. Więc wymyśliłam sobie ,że będę jeździć rowerem tak też wczoraj strzeliłam z 10 km na rozgrzewkę a dziś zdycham nie czuję członków ciała. Ale podobno jak Cię nie boli to nie czujesz , że żyjesz he he. Przynajmniej pożegnam się ze zbędnymi kilogramami i po lasach se pozwiedzam. R namawiał mnie na bieganie , ale ho ho to tego mnie wołami nie zaciągną . Moge zapierniczać po 20 km rowerem byle nie kazali mi biegać. W szkole na w-f bieganie to była dla mnie masakra. Ale nie należałam nigdy do grona dziewczyn , które jak lwice walczyły o zwolnienia lekarskie z tej że lekcji. A jak się poszło do biurowej pracy to ruchu zero a dupsko rośnie , jakiś czas temu latem jeździłam rowerem do pracy po 15 km ale jak dostałam auto to nie dziwota , ze zaprzestałam ;). Wiec wracam , że to tak ujmę do korzeni , chyba jak trochę rozruszam dupsko to zakwasy przejdą mam nadzieję. Pogoda się robi letnia. Jeszcze mi pozostało posadzić z rodzicielką warzywka na ogrodzie. Kurde co się ze mną dzieje , kiedy ostatnio byłam na jakiejś popijawie... hu hu nie pamiętam. Ale spoko luz majowy weekend się zbliża to trza zacisnąć dupsko i gdzieś wybyć może nad jezioro...

środa, kwietnia 18, 2012

Kręci mnie gdy mężczyzna ;)

Zasady zabawy:
  1. Wstaw logo zabawy.
  2. Napisz kto Cię otagował.
  3. Wytypuj 5 innych bloggerów do zabawy.
  4. Wybierz 3 rzeczy lub sytuacje, które powodują, że Mężczyzna rozpala Twoje zmysły :) 
  5. Możesz dodać zdjęcia i piosenkę.
1.
   2.   Skuszę się na tą zabawę   Dzięki Myska ;) Mysa;)

   3. hmmmm teraz się bójcie 
 - Krokodylka
 -  Lilka 
 - Stokrotka
 - Nikki
oczywiście jak wam się chce i macie czas 

4.   Osz kurde jak ja kocham męski głos taki niski , melodyjny , że ciarki po plecach przechodzą . Najpierw zwracam uwagę na głos przez telefon i się podniecam hi hi wyobraźnia wtedy podsuwa mi takie wizje , że ho ho .
Mam bzika na punkcie męskich ramion nago oczywiście ,muszą być umięśnione ale nie jakoś przesadnie i najlepiej muśnięte opalenizną oczywiście naturalną , boże jak to na mnie działa , nogi miękkie ,kisiel w gaciach ;) 
No i jeszcze uwielbiam jak facet bierze mnie w objęcia od tyłu , mogę się wtedy wtulić w niego i zapomnieć o bożym świecie.
Chciałam wspomnieć że no... że lubię się napalać na męskie penisy ale kto tego nie lubi... dobra jestem zboczona i perwersyjna wiem wiem ;) 

No tak...

Miałam mały wypadek...Na święta byłam u R. W sumie to miałam zabawić tylko do soboty wieczorem , oni już zaczynają po święconce biesiadę (u mnie normalnie to w niedziele się zaczyna uroczystym śniadaniem) . Ale tak jakoś się złożyło , że uległam namową dla świętego spokoju i zostałam do wtorku . Wszystko było cacy w sobotę za to w niedziele zaczęły się jazdy ekstremalne . R głupek zamienił się telefonem z siostrą sama byłam przy tym fakcie zgodziła się , że to już nieodwołalna decyzja jednak po dniu jej się odmieniło i się zrobiła wojna bo R nie chciał jej oddać tego pieprzonego telefonu dla zasady . A jego matka zaraz zaczęła litanię , że ja chciał naciągnąć że jest cwaniak i takie pierdolenie. Więc się wcale nie dziwię , że wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy w teren . Po 3 godzinach naszej nieobecności matka już do niego dzwoniła , że przecież święta są... wróciliśmy i wszyscy się zachowywali jak gdyby nigdy nic. No i niech tak będzie myślę. Za to w poniedziałek zwalili się do niego goście ojciec zasiadł na miejscu gospodarza a my z R i jego matką operacja kuchnia . Tak niefortunnie smażyłam schabowe , że patelnia zajęła się ogniem a cały gorący olej wylądował na mojej ręce . No to pod wodę hej i skóra zlazła popłynęła do kanalizy normalnie ;) Zapakowali mnie w auto i na pogotowie i oparzenia że masakra cała dłoń 3 stopnia. No i pięknie się stało łapa pod oną bandaży i 2 razy dziennie zmiana opatrunku oł jeee. Więc jako tako dopiero teraz ręka doszła do sprawności . Poza tym wkórza mnie moja starsza , że się zwolniłam i nie mam pracy... Ale dziś śniło mi się , że w ciąży jestem a to bardzo dobra wróżba
Trzymajcie kciuki sajonara ;)

poniedziałek, kwietnia 02, 2012

Aktualizacja

No i wszystko zaczyna się powoli ale dokumentnie pierniczyć. W tym tygodniu miałam odebrać paszport no ale ktoś mi gdzieś zapodział dowód osobisty, zostawiłam go głupia w biurze zatem głównym podejrzanym jest mój przełożony. Jutro składam wniosek o nowy . Wczoraj miałam spięcie z R bo doszłam do wniosku , że z tej pensji ok 1000 zł nie idzie ni w ząb odłożyć na wyjazd , wiadomo bieżące rachunki i inne pierdy i tak ta oszałamiająca kwota w szybkim tępię się rozpływa. No i mnie trafiło jak R oznajmił , że aż tak bardzo to z tym wyjazdem to mu się nie spieszy . No k****** nie chodzi już o to, że jeszcze 2 tygodnie pracuję , tylko o sam fakt , że się dla niego zwolniłam a potem zgodziłam się przychodzić z doskoku żeby jakoś kasę załatwić. A on mi oznajmia coś takiego. A z miesiąc temu to dosłownie oszalał na punkcie wyjazdu , i co pewien kolega miał poniekąd rację także gratuluję mu intuicji ;) bo wyjazd odłożony na późniejszy termin , nie wiadomo kiedy. Z jednej strony to nawet sie cieszą ale z drugiej szlag mnie trafia normalnie, bo nie dość że zostanę za chwilę bez roboty to jeszcze zasiłek należy mi się po 3 miechach bo sama się zwolniłam to jeszcze nie mam kompletnie pomysłu gdzie mam szukać roboty.... Chodzi mi po głowie pewna myśl , ale to tylko hipotetyczne rozwiązanie którego użyję w ostateczności - wyjadę z przyjaciółką do Krakowa tak w ciemno . Bo z R to tak jest ,że nie myśli nie planuje wegetuje z dnia na dzień a jak zapytam o plany to wtedy wielce się irytuje że ja to zawsze jakieś mroczne sprawy wyciągam w najmniej oczekiwanym momencie , a on chyba jest przekonania , ze jeżeli nie mówi się o problemach to ich nie ma... ooo żeby to działało w ten sposób

Kilka ładnych lat temu poznałam przez popularny wtedy portal pewnego pana po 50 . Nie w celu matrymonialnym , tak o po prostu żeby mieć więcej znajomych to zaakceptowałam zaproszenie. Znajomość przeniosła się na gg jak okazało się koleś jest szalenie sympatyczny i pomocny . Tak się zgadaliśmy i wyszło że jest nie pijącym alkoholikiem nie pije już 15 lat a ja wtedy też zmagałam się z zamiłowaniem R do alkoholu . Bardzo dużo mi pomógł wytłumaczył jak to wygląda, ale ja nie o tym chciałam, mam z panem A kontakt czy też telefoniczny i wirtualny. Pochwalił mi się ostatnio że poznał koleżankę nową i się w niej zakochał (pan A ma żonę 2 dzieci ) niby nic w tym dziwnego bym nie widziała wiadomo ,że ludzie się zakochują czasem niespodziewanie i taki ułożony pan też ma prawo do miłości. Ale zaniepokoił mnie fakt że ta kobieta ma 24 lata ze zdjęcia wynikało że ma piękne blond włosy i w ogóle och i ach jakbym była facetem sama bym się skusiła. I tu pojawia się farsa niewyobrażalna w co mój pan A bezgranicznie wierzy a ja próbuję go skutecznie od tego bagna odciągnąć. Nie żebym była przeciwna związkom o dużej różnicy w metryce ale ta pani mieszka w Niemczech ma te 24 lata jest najmłodszym lekarzem w tym kraju , oprócz tego ma swój własny zespól co wydał 12 płyt i mogę przykładów mnożyć dalej. A i też bezgranicznie go kocha.
jak dla mnie ta historia to jedna wielka ściema nie raz zawierałam takie znajomości i nie raz się naciełam.
Pan A poznał swoją nową miłość przez nk. Zaprosiła go do znajomych jakaś baba co pracuje u jakichś bogaczy w Niemczech i to własnie ona zapoznała mojego znajomego z ową pięknością i od tego czasu ona zaczęła dzwonić do niego bo przecież perfekcyjnie mówi po polsku skoro babcie ma polkę.
Jednak wymyślono jak dla mnie akcję stulecia . Owa panna przestała się odzywać a jej gosposia poinformowała że została porwana uprowadzona zgwałcona pobita i znaleziona w Belgii .Ponoć żywa ale jej wirtualni znajomi utrzymują ,że już po pogrzebie żeby uśpić czujność sprawcy .
Pytam zatem dlaczego było o takim przestępstwie cicho , dlaczego nigdzie nie mogę tej kobiety poszukać skoro wydała 12 płyt , nigdzie nie ma wzmianki nawet o jej nazwisku ale nie wierzę w jedno słowo z jej historii a mój znajomy chce tam jechać skoro ona leży w szpitalu , nie mogę mu przetłumaczyć że to może być  zwykły chamski żart i ma być ostrożny . Jego znajomość internetu mieści się w nk i gg więc nie jest w stanie jej sprawdzić i ślepo we wszystko wierzy. Szkoda mi go... nie wiem jak jeszcze mam mu pomóc

czwartek, marca 22, 2012

Ciężka noc...

Jestem dziś w pracy i dosłownie oczy na zapałki , miałam bardzo ciężką noc , takiej nerwówki to dawno nie pamiętam. Ale po kolei, Tato mój choruje na cukrzycę od dawien dawna ,ale obecnie bierze już insulinę, co za tym idzie alkoholu nie powinien spożywać. Wczoraj był z moim bratem w lesie pomóc mu przy polowaniu zawsze wracał przed zmierzchem do domu, wczoraj było inaczej . Więc mama zadzwoniła do brata gdzie się podziewają szła na nocną zmianę do pracy i się już martwiła. Ojciec nie jest typem pijącym ale nie mówię , że jest abstynentem zdarza mu się wypić okazjonalnie przy jakiejś uroczystości , jednak mama zawsze mu truła , że nie może ani kieliszka ruszyć bo tabletki i te sprawy, zresztą on się nigdy nie zalewał w trupa, przynajmniej ja nigdy czegoś takiego nie widziałam. Do wczoraj . Przyjechali z bratem o 8 ja się z R już do łóżka szykowałam mama wpadła do pokoju blada jak ściana a brata by zabiła. Ojciec był w takim stanie że żadną siłą nie mogli go z samochodu wydostać no nie dało rady brat i R do chudzielców nie należą a wprowadzanie ojca trwało z godzinę , kładł się na chodnik wisiał na płocie a do domu ani rusz. Mama musiała iść do tej pracy a mnie ogarnęła panika jak nigdy... Jakimś cudem udało im się ojca do łóżka położyć choć co chwilę próbował wstać. A braciszek odpowiedzialny za całe zamieszanie jak go położył dał nogę do domu zostawiając mnie z R samych. Ojciec urządził się tak z leśniczym bo brat go tam zawiózł niby przy okazji, a do najmłodszych mój tato nie należy ma już grubo po 60 . I co ja miałam zrobić sytuacja była nerwowa , ojciec na skraju łóżka głowa w poduszkę niech się jeszcze udusi,,,, insuliny nie brał ale tabletki rano tak i na to alkohol, jak spadnie z łózka jak zacznie wymiotować , nie było z nim kontaktu . Zaczął się nagle dusić gdyby nie R bym chyba zemdlała byłam w takim jakimś dziwnym szoku ale on jakoś posadził ojca na łóżku i zaczął klepać żeby odkrztusił , a ja zamknęłam się w łazience i zaczęłam wymiotować. Miał poziom cukru wysoki dzwonię do brata niech przyjedzie olał sprawę,,,, że panikuje a matka kazała mi czuwać , tylko , że ja nie byłam w stanie R siedział ze mną w kuchni i nasłuchiwaliśmy tak do 12 jak się uspokoiłam stwierdziliśmy że sytuacja jest opanowana poszliśmy do siebie co chwilę sprawdzając sytuację. O 4 rano ojciec spadł z łóżka nie było szans żeby go podnieść podłożyliśmy poduszki przykryliśmy go. Dopiero o 5 mama wróciła i nakłoniła go żeby się podniósł.
Nikomu czegoś takiego nie życzę,,,,

piątek, marca 16, 2012

Tak przy Piątku

Myślę , że nie stało się nic, nic ciekawego godnego uwagi. Żyję mam się dobrze , spełniam się w roli gospodyni domowej gotując dla rodziców obiady w sumie to robiąc na nich eksperymenty kulinarne. Jeszcze żyją zatem jakoś musi im smakować.
Miałam ostatni małe nieporozumienie z R, wlazłam na jego konto na fb i pisałam z naszą wspólną znajomą podszywając się pod niego , nie jest tu tłumaczeniem , że nie chciałam sie wylogować , po prostu on bardziej ją zna i więcej mu moze powiedzieć a mnie bardzo interesowała pewna kwestia. Tylko głupia zapomniałam skasować tej bardzo ciekawej konwersacji no i mam przez to przejebane , bo R se jak nigdy wszedł w wiadomości i jest wielce oburzony moim postępowaniem , spoko przejdzie mu prędzej czy później.
I w mojej pracy sprawa się trochę wyklarowała , szefostwu się otworzyły oczy , że nikt za bardzo tego syfu z papierami ogarnąć nie chce zatem zaproponował mi , żebym przyszła porobić zestawienia i extra płaci, więc dlaczego nie miałabym skorzystać i mam nawet dowolne godziny pracy , chyba się z lekka wystraszył .
Bilety kupione tylko czekać na maj.... Pełna obaw jestem mam nadzieję , że się nie rozmyślę albo się coś jeszcze gorszego nie stanie
eee raz kozie śmierć nie mam nic do stracenia

czwartek, marca 08, 2012

Być Kobietą

Wcale a wcale nie uważam żeby 8 marca był PRL- owskim przeżytkiem skoro mamy już tyle różnych innych mało jak dla mnie atrakcyjnych uroczystości , wyjątkowo dzień kobiet staram się zawsze jakoś szczególnie celebrować. jak się bawić to się bawić. Zatem od rana nie robię nic zaraz wskakuje do wanny się relaksować o 15 wpada R na kawkę a ja sączę se winko i palę cynamonowe świeczki , ogólnie mam wszystko gdzieś nawet to , że nic się za bardzo nie układa, może to i wina pogody bo znów pada a było tak pogodnie , może wina tego , ze za dużo myślę , za dużo bym chciała od życia od razu , w sumie to nie potrafię określić co bym chciała.
Praktycznie nie wiem co lubię.
To wszystko jest za bardzo skomplikowane

środa, lutego 29, 2012

POSTANOWIONE

Zatem wyjeżdżamy , paszportu już się robią , wystarczy na nie poczekać zarezerwować bilet i sajonara. R postarał się o kasę ja pożyczyłam i miałam trochę swoich , w międzyczasie wpada mi jakaś gotówka za korepetycję i prace dorywcze. W każdym razie jakoś to będzie . Teraz zaczynam się bać o co innego , czy dam sobie radę, wiadomo , że nie jadę w ciemno i to nie koniec świata ale jednak mimo wszystko. Z moim byłym pracodawcą dogadać się nie mogę , byłam głupia bo przychodziłam w prawię każdą sobotę do pracy nic z tego nie mając, bo jak niby było ustalone mieliśmy się z tego rozliczyć w wakacje , za część miałam mieć zapłacone a część wykorzystać jako dodatkowy urlop. No ale , że wyszło jak wyszło czyli się zwolniłam to nic nie dostanę, jutro mam rozmowę z radcą prawnym zobaczę jak on na to wszystko się zapatruję. Poza tym dobija mnie postawa mojej siostry , która mimo że razem ze swoim partnerem pracuje, notorycznie pożycza pieniadze od mojej matki , no szału można dostać , kobieta dorabia chociaż już nie musi pracować jest na emeryturze, po to żeby jej pożyczyć bo przecież ma dwójkę dzieci , ale do cholery ma faceta... jak nie starcza to niech się on martwi a poza tym nie zyją w jakimś skrajnym ubóstwie ale jej partner jest typem człowieka , który musi mieć wszystko zaraz już... Nie lubi od nikogo pożyczać jakiejś rzeczy tylko musi mieć swoją nową... jest mechanikiem samochodowym więc sprzęt potrzebuje, dlatego krew mnie zalewa jak wiem na co oni pożyczają te kasę , co prawda oddają , ale nie moge patrzyć jak mama żyły se wypruwa , albo ja jej daję kasę na życie a ona im pożycza... no fuck

piątek, lutego 24, 2012

Dylematy

Sprawa wygląda tak. Dostaliśmy z R propozycję wyjazdu do Anglii do pracy on ma tam rodzinę więc było by gdzie na początek się zahaczyć . R był wniebowzięty pełen planów na przyszłość , byliśmy nawet porozmawiać ze znajomą jego kuzynki , żeby powiedziała co i jak bo już tam kilka razy była, zresztą jej córka też tam jest, no dawno go nie widziałam w takim stanie. Ja może byłam trochę sceptycznie nastawiona bo wiadomo jakaś kase na początek trzeba mieć. A ja w końcu bez pracy. No ale myślę , kij w oko co nie dam rady. I wczoraj zostałam sprowadzona brutalnie na ziemie, R stwierdził , że nie jedzie , nie że nie chce nie ma za co, ja tam zawsze jakaś robotę podłapię ale on chodził szukał i nic a w maju chcieliśmy jechać. Więc poszła propozycja , że może jego ojciec mu pożyczy no i się na początku zgodził , ale po paru godzinach zmienił zdanie stwierdził , że sam ma sobie zapracować, a on się załamał . Od wczoraj się nie odzywa , przeprosił tylko. A ja nie wiem co zrobić , tutaj tak dobrze płatnej pracy nie znajdę , zresztą powiedziałam już rodzica i się ucieszyli , z jednej strony chcę jechać bo czuję że może się udać no i nie chce wyjść na idiotkę a z drugiej strony się boję , jak pojadę sama , i nie chcę R zostawiać . Nie ma możliwości żebym ja dla niego załatwiła te pieniądze dla siebie musze mieć ok 3 tys a jeszcze wiadomo trzeba coś tam kupić. I co ja mam zrobić ...

środa, lutego 22, 2012

Jaka praca taka ...

Się wpakowałam po uszy zwalniając się, były pracodawca zaczął dociekać wielu różnych spraw i rzekomych moich niedociągnięć , i każdym błędem mnie obarczając i pociągając odpowiedzialność finansową , byłam dziś z nim porozmawiać a raczej dać mu do zrozumienia , że za nic płacić nie zamierzam i możemy się spotkać w sądzie jak coś mu nie pasuje a mam baardzo dużo do powiedzenia , dziś  dowiem się czy moje plany są słuszne i czy coś z tego wyjdzie . Boję się tej decyzji którą podjęłam niedawno , ale skoro chcę zmienić moje zycie to jedyna droga. Kto nie ryzykuje... zobaczymy..

poniedziałek, lutego 13, 2012

Następny weekend za nami . R coś się chorowity zrobil cisnienie mu niebezpiecznie wysoko skacze, wczoraj wróciła moja przyjaciółka, skończyła jej się sesja więc ma kilka dni wolnego. Byłyśmy na kawie i namawiała mnie na wyjazd na rok do Krakowa , poszukamy tam pracy i będziemy mieszkać razem. Takie ma plany , chce się oderwać od wszystkiego złego co ją otacza , przede wszystkim od swojej matki.
Rodzicielka mojej przyjaciółki jest nauczycielką ma jeszcze brata już pełnoletniego ale urodził się z porażeniem mózgowym co prawda skończył normalne szkoły jednak potrzebuje trochę więcej opieki niż zwykły 19- latek. Poza tym jej mama stała się bardzo toksyczna niby wykształcona kobieta a jednak wymyśla niestworzone historie żeby zatrzymać przy sobie córkę. Nie akceptuje jej związku kompletnie , ojciec zresztą też, knuje intrygi i pomówienia, mąci i przekręca fakty niesamowicie . Nawet mnie chciała wciągnąć w te gierki ale w życiu nie postawiłabym mojej przyjaźni z nią na taką próbę. Nie wiem co mam jej poradzić jak pomóc , jest załamana kompletnie, jak ma walczyć ze swoją matką.
Moje plany na walentynki... brak jakichkolwiek planów , nie ma co się sprężać jak i tak może nic z tego nie wyjść pożyjemy zobaczymy.

.

poniedziałek, lutego 06, 2012

co nowego

Dużo by pisać , sporo się dzieje. Zwolniłam się z pracy znaczy złożyłam wypowiedzenie , uzasadniając je niezdrową atmosferą , która negatywnie wpływa na wykonanie powierzonych mi zadań i stan mojej psychiki. Mina szefa była wielce bezcenna  ale najwyższy czas przestać dawać się wykorzystywać na lewo i prawo , ja rozumiem że czasem zasługuje na ochrzan ale szacunek chyba też mi się należy .
A R był u mnie pierwszy weekend od dłuższego czasu, może jestem chamska ale kupiłam sobie flaszkę i piłam a on patrzył. Chyba chciałam go sprawdzić , jak na razie spisuje się dobrze , ale ja czuję jakiś ciągły niepokój i strach , że coś się stanie , irracjonalne to trochę . A jak go nie ma to czegoś mi brakuje ciągle. Chyba za bardzo chcę go kontrolować , a on się tej kontroli. boi , zresztą najbardziej obawia się że nie da sobie rady, nadal bywa nerwowy i porywczy . Czasem to się zachowuje tak jak chciał by mnie dosłownie szkolić na wierną sukę . Irytuje się gdy kompletnie mu to nie wychodzi łagodnieje wtedy i stara się uspokoić i podejść z innej strony do problemu. Zmienił się bardzo może wydoroślał , może to gra pozorów . Stara się być miły i nawet mu to wychodzi , wiadomo że to nie to co było kiedyś za dużo żali między nami nie czujemy się w tym wszystkim pewnie. Potrzeba wiecej czasu i dużo zrozumienia. Albo wyjdzie i będzie dobrze albo będzie wielki huj

środa, lutego 01, 2012

Własnie dopadła mnie kumulacja złych emocji szefa o ja pierdole jak on się na mnie wyżywał , zapomniałam wpisać 2 zamówień przez co firma była by stratna jakieś 2 tysiaki , zauważylam w porę i poszłam poinformować władze co by nie było niedomówień . I wtedy zaczęło się piekło , że jestem taka i taka że jak bym pracowała gdzieś indziej to pewno by mnie już dawno wyrzucili , jestem beznadziejna nie potrafię zrobić najprostszych rzeczy , on musi wszystko sprawdzać bo inaczej wszystko do dupy idzie itd... Więc siedzę w biurze i ryczę jak wół , już dawno poprawiłam błąd nie był on bardzo skomplikowany , rutynowa czynność . Ale stosunek mojego szefa... Ja pierdole jak można tak ludzi traktować

come back

Chyba do reszty oszalałam, postanowiłam dać R jeszcze jedną szanse. Taak wiem bardzo dobrze jak wygląda życie z alkoholikiem nie będzie różowo , po co ja się w to pakuję a no po to, że było mi z nim dobrze było, i to nie jest jedyny argument . Myślę że pasujemy do siebie a tak naprawdę to ja go ciągle kocham. łudziłam się , że mi przeszło , wręcz wmawiałam sobie że jest świnia cham itd że nie zasługuje na niego i takie tam. Ale to wszystko na nic. Nie wytrzymałam dłużej . Spisaliśmy nawet na kartce pewnego rodzaju umowę co on oczekuje i co ja oczekuję. Jeżeli przez miesiąc będzie tak jak było że zacznie pić i wyżywać się na mnie zerwiemy wszelkie kontakty. Fakt nie ufam mu , może da się do jeszcze naprawić. Idziemy dziś do psychologa i na spotkanie AA,
Wiem co sobie pomyślą inni że jestem głupia pizda , może i jestem . Ale postanowiłam , trudne strasznie to było , ale ta pustka mnie dobijała i nie jestem z nim dlatego żeby nie być sama , wiem że z nikim innym mi tak nie będzie , także w dalszym ciągu będę tu wylewać swoje żale czy się to komuś podoba czy nie. Po coś zaczęłam tu pisać . Może doczekam się szczęśliwego zakończenia. Mimo wszystko liczę na wsparcie

poniedziałek, stycznia 30, 2012

Nie lubię poniedziałków

No to wygrzebałam się z papierów tyle o ile czas teraz na kawę i papierosa. A piździ na dworze jak za cara . Jak obudziłam się rano to za chiny nie chciałam nawet palca spod pierzyny wydostać , dołożył się do tego stres niemiłosierny co mnie w sobotę w pracy nie było i szef robił mi kontrolę w papierach. Ale , że dzień uprzyjemniał sobie trunkiem procentowym także raczej nie zgłębiał moich czasem nieregulaminowych poczynań. Mój pracodawca to straszny służbista a ja wolę na skróty bo szybciej.
A w weekend wyrzuciłam choinkę , odpicowałam dom na błysk , strzeliłam garnek gołąbków po czym zaległam przed tv i doszłam do wniosku że nienawidzę być sama . Popadam w jakiś marazm. Zatem trzeba znaleźć coś jeszcze do roboty żeby nie tak w kółko to samo prawda?
A co do tego znajomego znad morza ciisza jak makiem zasiał z jednej strony to intrygujące jednak z drugiej irytujące .
I tak myślę zupełnie o kimś innym i będę myśleć czy mu się to podoba czy nie. Chyba że w bardzo dobitny sposób to wyrazi , że sobie nie życzy. To wtedy będę zmuszona odpuścić. Ale jeżeli się kogoś  "oswoiło" czasem trzeba ponieść tego konsekwencję. Aż chciało by się rzec i kto tu za dużo myśli?

czwartek, stycznia 26, 2012

Kryzys ludzi pracy

Dopadł mnie koło południa i nie chce opuścić . Deprymujące całkowicie jest podejscie mojego szefa do mojej osoby. Ja wiem co do mnie należy a że czasem nie robię tego w terminie to już inna historia, a on od razu , że mi wszystko zwisa, chyba jak by mi zwisało to bym nie robiła dla niego tysiąca rzeczy naraz ale cóż . Kiedyś pozna jak to jest jak mnie nie ma. Według niego mam być idealna pod względem zapamiętywania no ja pierdole nie jestem robotem mam prawo chyba się mylić tym bardziej że moje błędy nie mają jakiś tam katastrofalnych skutków i zawsze załatwiam sprawy sama , znaczy odkręcam . Taki mam wkurw że masakra . Idę przebijać głową mur wrrrr....

wtorek, stycznia 24, 2012

Wyjazd

No się nie popisałam z tą wycieczką. Na początek warunki atmosferyczne pozostawiały wiele do życzenia. Pomijając fakt , że wiało tak co by chciało łeb urwać przy samej .... Spacer brzegiem morza zatem nie wchodził w grę , ale pozostało zaszycie się w hotelu i sączenie jakiegoś miłego balsamu dla ciała i poniekąd dla duszy . Nie miałam na celu poznawać kogokolwiek, chyba , że panią recepcjonistkę . Ale wyszło jak wyszło , dosiadł się do nas uroczy młody człowiek (mówię młody bo miał niespełna 20 lat ;) Przyjechał na jakieś warsztaty fotograficzne i podobnie jak my próbował zabić jakoś czas. Dosiadł się do nas bo podobno robimy dobre pierwsze wrażenie i uwaga - wyglądałyśmy na jego rówieśniczki a dookoła co tu ukrywać sami  ok 40 , nie wiem dlaczego akurat nikogo młodszego nie było poza tym jednym Aleksandrem. Kolega okazał się szalenie delikatnym i nad wyraz świadomym jak na swój wiek facetem. Aż chce się rzec "Ci artyści " A ten błysk w oku . Nic tylko się zakochać . Jednak powiedziałam sobie wyraźnie , co to to nieee , już miałam nauczkę i to nie raz porozmawiać odstresować się można ale naiwna nie będę . Przyzwyczaję się do jego obecności poznam bliżej i powie że będzie lepiej zerwać kontakt bo coś tam coś tam a pózniej będzie udawać , że nigdy mnie nie znał . Kolega wie jak mam na imię i jak się nazywam jak jest inteligentny to mnie znajdzie a jak nie to znaczy , że zrobiłam dobrze nie podając mu numeru telefonu .
Ale całuje wspaniale , nie chciał niczego więcej . Zresztą do niczego więcej by nie doszło z mojej strony ,

A w pracy urwanie, nie wyrabiam się a jeszcze czeka mnie szkolenie i znów wyjazd na 3 dni... R miał wypadek samochodowy , nie wiem czy powinnam iść do szpitala coś mnie ukuło w końcu byliśmy razem sporo czasu

piątek, stycznia 20, 2012

Szerokiej drogi

No to baj... ;) zaraz kończę pracę i komu w drogę temu... czas , mam nadzieję , ze szczęśliwie dojedziemy ;)

środa, stycznia 18, 2012

o życiu

Moje ostatnie hobby- chodzę po swoim mieście i zaglądam do okien ludzi, każdemu przypisuję jakąś wymyśloną historię kim jest i co robi, dziwne prawda ale mnie uspokaja sprawia że nie myślę. A mam o czym , coraz bardziej mnie to wszystko dobija, jak można karmić kogoś takimi głodnymi kawałkami, przecież to nie ludzkie. Zawsze z góry zakładam , że jakoś to będzie i przeważnie jest. Ale to co spotyka mnie pomiędzy tym złym a tym dobrym jest co tu dużo mówić - do dupy. Nienawidzę takiego stanu rzeczy. Pytam po co poznawać kogoś nowego , jak stwierdzi po jakimś czasie , że będzie lepiej zerwać kontakt. Lepiej dla kogo chyba dla niego. Nie wiem może coś ze mną nie tak? Nie rozumiem pewnych schematów działania i pewno nigdy nie zrozumiem , ba może nawet nie powinnam próbować. 
A więc co do wyjazdu nad morze , biorę przyjaciółkę i jedziemy w piątek wszystko załatwione wracamy w niedzielę. Nie wiem co powiedziała swojemu lubemu , że ją puścił . Cokolwiek to było zawsze potwierdzę, zresztą kolega ma do mnie zaufanie, zresztą nic głupiego w planach nie mamy, dawno nie byłam nad morzem . Dobrze , że tak od czasu do czasu wsiadamy w pociąg i jedziemy przed siebie na dzień dwa. Po prostu zwiedzamy. Niestety nasi partnerzy nigdy nie podzielali tych pasji ale całe szczęście mamy siebie od wielu wielu lat. 

poniedziałek, stycznia 16, 2012

Wind of change

A w sobotę zrobiłam sobie maraton filmowy. Wszystko było by cacy gdyby nie telefon mojego brata co bym czym prędzej oblekała odzienie i pieszo podleciała do leśniczówki, brat trudni się myślistwem i upolowali dzika dzikiego i go oblewali , żona rzuciła mu focha i nie miał kto go do domu odwieść to zadzwonił do mnie żebym podeszła i go zawiozła. Matko z córką popierniczałam z kilometr pieszo po lesie w nocy ;) dobrze że w sumie niedaleko mieszkamy bo tak za chiny ludowe bym go nie odwiozła , jak już to mógłby u nas przenocować.
I wbrew pozorom jak człowiek mówi , że musi jechać coś załatwić to nie wcale nie musi być żadne ściemnianie, mogę nie mieć ochoty tłumaczyć po co z kim i dlaczego... albo nie mieć akurat czasu zgłębiać się w temat. I pisanie tak nagle "to koniec" moim zdaniem nie załatwia sprawy , choć notabene układ był taki a nie inny , jakieś wytłumaczenie byłoby na miejscu , ja potrafię dużo zrozumieć ale niektóre postępowanie może wkórwić ot tak. A zawsze sobie powtarzałam bądź bardziej z dystansem, jak widzę takie postępowanie to mnie krew zalewa, się do kogoś przyzwyczaisz tak po prostu po ludzku zawsze kopa w dupę dostaniesz ale to zawsze. Nie wiem co robię nie tak . Nie można tego wszystkiego jaśniej wytłumaczyć tylko tak nagle znikać.
W sobotę mam zamiar jechać nad morze. Musze pobyć sama , zresztą lubię czasem uciec

piątek, stycznia 13, 2012

I gdybyś nawet cofnął czas...

Ale zebrało mi się na przemyślenia , podsumowanie całego dotychczasowego życia. Ach kiedyś to były czasy beztroski , jak wspomnę liceum to śmieję się do własnych robaczywych myśli. I pomyśleć , że kiedyś byłam zamkniętym w sobie zahukanym dzieciakiem
mam ochotę powspominać sobie stare czasy , a jest co...
Zacznę własnie od liceum, wtedy to moje podejście do życia diametralnie się zmieniło. Wiadomo nowa szkoła poza miejscem zamieszkania zawsze wyzwala w młodym człowieku zbuntowane zachowania. Czy ja byłam zbuntowana ... pewno , że tak ale w taki sposób , że rodzice jakoś za bardzo tego nie odczuli. Pierwsza klasa to wiadomo nowi znajomi , każdy próbował określić swoją tożsamość, chciał  być w oczach innych indywidualnością nie każdemu to co prawda wychodziło, ale dzięki temu wynikły różne interesujące sytuacje. Jezu jak ja wtedy się uczyłam , ryłam w książkach jak dzik , to było całkiem coś innego niż gimnazjum. Tam wystarczyło słuchać na zajęciach i dobre oceny jakoś same były. Tu się już zaczęła wyższa szkoła jazdy zatem po szkole do domu i książki , jak mi było ciężko powoli już straciłam zapał do szkoły a na dodatek matematyka była dla mnie czarną magią , całe szczęście nadrabiałam przedmiotami humanistycznymi . pod koniec roku szkolnego coś we mnie pękło wiedziałam , że wszystko mam pozaliczane i zaczęły się wyjazdy nad jezioro piwo wóda itd. Jakimś dziwnym trafem się złożyło , że nigdy do domu nie wróciłam pod wpływem , w międzyczasie często przebywałam w kościele będąc lektorem .
Zycie w pełnym słowa znaczeniu zaczęło się w drugiej klasie , coś mi strzeliło do głowy ( znaczy ktoś) i wzięłam udział w wyborach na przewodniczącego szkoły . Musiałam być mocno zakochana bo w kampanie zaangażowałam się na całego i zostałam szkolnym skarbnikiem , zawsze lubiłam być przy kasie he he. I wtedy się zaczęło na naukę nie było czasu , nauki opór ale samorząd miał wszędzie fory. Nie chciało się iść na lekcję to się nie poszło i tyle miałam klucz od pokoju samorządu to się siedziało ucząc na co ważniejsze lekcje. A że nasz pan przewodniczący był lekko nieogarnięty ktoś też musiał czarną robotę odwalać. Siedziałam wtedy w szkole do 8 wieczorem i to było cudowne , wszędzie można było wejść wszystko skontrolować, było się kimś. Poznałam wtedy tylu przecudownych ludzi. Niestety w klasie maturalnej nie można było dalej sprawować funkcji samorządowych bo matura...
Nie maiłam pojęcia z czego w ogóle ja chcę ja pisać na pewno nie z matematyki tylko tyle wiedziałam, zdecydowałam się na rozszerzony polski, historię, biologię, wos i niemiecki. Mieszanka zabójcza ale co miało być to było.
W międzyczasie oczywiście żyłam miłością , najpierw do kolegi z samorządu a pózniej do kumpla z klasy . Jakie to były namiętne porywy platonicznej miłości , nie mogłam spać nie mogłam jeść. Ale na amen wpadłam   przed maturą poznałam Sebastiana . To on mi wszystko pokazał w dosłownym słowa znaczeniu, ja miałam wtedy 19 lat on 23 cały czas wisiałam z nim na telefonie zamiast się uczyć , on był kierowcą dlatego nie widywaliśmy się często i poza tym mieszkał jakieś 100 km ode mnie. Po maturze wpadał do mnie co tydzień to były szalone weekendy wsiadaliśmy w samochód i w Polskę. W międzyczasie były dobre zabawy i czułości, dał mi to na co czekałam od dawna dla mnie był idealny. Do czasu. W wakacje sytuacja się zmieniła diametralnie. Pojechał do Hiszpanii na 2 tygodnie i się w ogóle nie odzywał dzwoniłam pisałam na nic jak grochem o ścianę . Po miesiącu się wszystko wyjaśniło poznał kogoś i wcale nie był w Hiszpanii pojechał w góry z nią jednak po miesiącu ona znalazła innego a on chciał do mnie wrócić , chciał żebym dała mu jeszcze jedną szanse. Nie potrafiłam zmieniłam numer telefonu i dostałam się na studia , nie chciałam mieć nikogo . Pracowałam a w weekendy szkoła dużo obowiązków. Do tego studenckie imprezy , nie miałam głowy do facetów po tym jak mnie zranił. Ale poznałam w tym czasie R. I jakoś poszło.
Niedawno Sebastian mnie znalazł mam z nim kontakt , teraz to tylko dobry kumpel , Z perspektywy czasu to się cieszę , że nie jestem z nim . Nie potrafił stworzyć związku co chwilę zmienia partnerki , nie wiem czego szuka,,, ale przynajmniej jest teraz szczery i gadamy od czasu do czasu .
no to koniec tych zwierzeń , ale przynajmniej sobie przypomniałam że w moim życiu zawsze spadałam na 4 łapy
A dziś piątek 13 ;)

czwartek, stycznia 12, 2012

gdzie ja się tak załatwiłam

Nawet 10 tabletek na raz rutinoscorbinu nie pomogło (podobno tyle się bierze , przynajmniej znajoma farmaceutka tak mi doradziła) Smarkam tak , że mój nos nic już nie czuję do tego łzawienie oczu ach ach. I jestem w pracy chorobowe nie wchodzi w grę , zatem się faszeruję i czekam na zmiłowanie.
Byłam wczoraj na spotkaniu towarzyskim z kumpelą poszłyśmy na obiad i piwo znaczy ja piłam ona kierowca . Fajnie było pomijając fakt , że w tym samym lokalu spotkałam R , jakaż była moja satysfakcja jak mnie zobaczył w euforycznym nastroju w towarzystwie naszych wspólnych znajomych , proponowali mu nawet czy by się nie dosiadł , strzelił taką minę jak ktoś by mu zabrał wszystkie zabawki obrócił się na pięcie i stwierdził , że przeszkadzać nie będzie - bezcenne. Wprawiło mnie to w taki super nastrój że strzeliłam jeszcze jedno piwo i to mnie zabiło , organizm osłabiony chorobą zbuntował się z lekka i obrałam azymut siostra. Ba będąc pod wpływem jeszcze zrobiłam młodemu wypracowanie z polskiego, poszłam pod prysznic i padłam nieprzytomna.
jak fajnie że ktoś o mnie pamięta nawet jak śpię ;)
Za to dziś się czuję jak psu z zadka wyjęta . Popijam zatem herbatę z imbirem i się cieszę , że nie ma ruchu jak na razie , a po pracy pójdę do łóżka z moim najwierniejszym kochankiem ... książką

wtorek, stycznia 10, 2012

Feels so good

Jak zatrważające może być stwierdzenie  , że od miłości do nienawiści jeden krok, a jednak prawdziwe. Jesli kogoś kocham jestem w stanie oddać wszystko, poświęcić się dla dobra tego jedynego. Sytuacja ulega zmianie gdy to ktoś wykorzystuje do granic możliwości, psychika siada i tkwisz w martwym punkcie bojąc się zrobić cokolwiek , bo co jak odejdzie. Dopiero z perspektywy czasu zdajesz sobie sprawę , że to wcale nie była miłość obustronna . Może na początku, coś w końcu musi połączyć dwojga ludzi. Dlaczego więc nie rzucisz tego w cholerę? bo masz nadzieję , że się zmieni, że pokocha że będzie dobrze. Szukasz spokoju , boisz się samotności . teraz wiem , że można być samym ale nie samotnym.
Musze do niego iść tak dalej być nie może , tak odbiorę co moje sama na to zapracowałam a w świętego mikołaja bawić się nie będę , skończyły się czasy zabaw na mój koszt. Czasem własna stanowczość mnie zadziwia
i mam plany ;) co z tego będzie się okaże ale chyba znów czeka mnie przeprowadzka w czerwcu , nie zostawię przyjaciółki w potrzebie przecież

poniedziałek, stycznia 09, 2012

Kap Kap płyną łzy

Czy ja płaczę... nie , to niebo płaczę
Chcę zamknąć oczy i przespać z miesiąc obudzić się i stwierdzić , że wszystkie problemy rozwiązane. Ale tak się niestety nie da , nie użalam się nad sobą , w tym przypadku dobrze skutkuje stwierdzenie , że inni mają gorzej.
Spacerując samotnie po uliczkach pewnego polskiego miasta w piątek przemyślałam kilka spraw, poszłam do kościoła nie tylko pozwiedzać. Żałuje tylko jednego w życiu.
Na starym rynku przysiadła się do mnie pewna ok 60 kobieta opowiedziała mi historię swojego życia. Ja opowiedziałam jej swoją musiałam z kimś porozmawiać , mi pomogło i to bardzo , ta kobieta jest wykładowcą na uniwersytecie nie ma nikogo podobno śniłam się jej w nocy dlatego przyszła na rynek , dziwne.
Niektórzy mężczyźni nie potrafią jasno się określić przygnębiające ... prawda
Nie licz bo się przeliczysz...
Niektóre kobiety nie poddają się tak łatwo jeżeli mają choćby iskierkę nadziei
Chyba że zgaśnie niespodziewanie
Nie mam depresji , nie lubię tłumić w sobie negatywnych emocji
Nie myślę już o R , w stosunku do jego stałam się taka jałowa,
Ale wspomnień nie zabierze mi nikt i niech trwają jak najdłużej
Tysiąc myśli znów krąży mi po głowie
Tysiąc myśli i tysiąc słów
Ale nie powiem nic
Nie umiem ubrać tego w słowa, jestem spokojna , bo wiem ,że się nie poddam , że będzie dobrze

sobota, stycznia 07, 2012

nic nie napisze.... nie wiem kiedy się znów odezwę światełko w tunelu zgasło ...
A ja naprawdę się zakochałam i w dupie mam że może reaguję emocjonalnie tak bardzo chciałam i tak bardzo nie wyszło może gdybym nie musiała iść do pracy
gdybanie nie ma sensu przecież .
Będzie co ma być

środa, stycznia 04, 2012

nerwy stres niezła mieszanka

Noc z głowy leżenie bez sensu w łóżku rozłożyło mnie do reszty , rano wyglądałam co najmniej jak upiór z Luwru. Dlaczego ja nie mogę spać jakoś nigdy nie miałam takich problemów ? A więc doszłam do wniosku , że to wina stresu w pracy i nie tylko. Co do tego pierwszego to w szefie nie mam żadnej pomocy w sprawie zmiany przepisów ;/ więc sama muszę wszystko ogarniać a jestem jedna ;/ nie wiem w co ręce włożyć a jak wkradnie się błąd to wiadomo kto po uszach dostanie. I w ogóle taka jakaś poddenerwowana chodzę , może przejdzie mi po weekendzie taki stan nie jest korzystny dla zdrowia , ale w pewnym sensie mobilizuje mnie do działania.

ooo własnie szef dzwonił oferty trzeba przygotować , ano że trzeba to już wiem 2 tygodnie ale jak zwykle myśli na ostatnią chwile i weź sie tu nie denerwuj  i rób to samo tylko 2 razy szybciej ha ha dobry żart
i jeszcze zaginął od nowego roku bardzo ważny zeszyt jak go nie znajdę to kaplica.... kiedy mam go szukać kiedy

wtorek, stycznia 03, 2012

nie mam pomysłu na ambitny tytuł

Powinnam teraz zgłębiać tajniki nowej ustawy ale mam dziś kompletnego lenia. Kota nie ma to myszy harcują. A więc ostatnio baardzo zaintrygowała mnie pewna osoba płci męskiej rzecz jasna, mogła bym powiedzieć , że jest nawet pewnego rodzaju światełkiem w tunelu nadzieją na to , że nie każdy facet to świnia. Zaczęłam dzięki niej całkiem inaczej postrzegać pewne sprawy i cieszyć się tym , że po prostu jestem, nie prać brudów itp. Wstaję rano z uśmiechem na twarzy śmieję się nawet do własnych myśli , tylko nie mogę sobie wybaczyć że kiedyś byłam taka ślepa , no cóż człowiek uczy się na błędach
A ja chcę być po prostu szczęśliwa i nie już mimo wszystko szczęśliwa tylko żyć tak jak na to zasługuję
A myślę , że jestem wartościową osoba i będę brać z życia pełnymi garściami...