wtorek, września 27, 2011

l-4

no to się bycze minimum do piątku w domu dostałam w pracy taki spazmatyczny kaszel że szef mnie do lekarza wysłał i mamy anginę i buuu jednak choroba ma swoje dobre strony... taaa jak ktoś wkoło Ciebie lata, a ja musze sama sobą się niestety zająć tak że  wlezę do wyra i może tam umrę , chyba , ze w totka dziś wygram to służbę se najmę i nawet masażystę albo dwóch...

o chorobach i tatuażach...

byłam wczoraj u kumpla i sobie strzeliłam tatuaża aż dosłownie sie lepiej poczułam jakbym robiła coś zakazanego ale było warto co prawda trochę bardzo bolało ale pan co go robił skutecznie potrafił rozładować atmosferę he he już na dzień dobry odbił mi wzór i stwierdził dobra to możesz iść. Ale dzwięk tej maszynki jest jeszcze gorszy niż u dentysty...  póki co ukrywam przed światem powstanie tego dzieła...

i na dodatek wstaję rano z takim okropnym bólem gardła że perspektywa 8 godzinnej pracy mnie jak nigdy dobiła. Zresztą nie przepadam za swoją pracą, nie jest zła idzie wytrzymać ale najbardziej lubię jak jestem sama i nikt mi się w nic nie wpierdziela... R na wiadomość o tatuażu stwierdził że jestem nie poważna i moja mama z pewnością stwierdzi że to za jego namową... a tak po prostu mi się zdaje że poprostu mi zazdrości ha haha ha. Nie ma czego bo sam też ma... No dobra wiem napaliłam się, ale zawsze ale to zawsze chciałam mieć tatuaż co do wzoru to nie miałam pojęcia jaki wybrać poszłam za żywioł.

przed momentem dzwoniła do mnie przyjaciółka R do niej wczoraj wypisywał , że ja robię z niego idiotę i nie ma mnie czasem do niego przywozić .... no kurwa bo se tatuaż zrobiłam czy co?

P.S to R to nie na cześć tego idioty co niby z nim jeszcze jestem ;) żeby nie było jakiś spekulacji ;)

środa, września 21, 2011

Mały pies duży problem

Tak mam psa. Nie był on absolutnie planowany i teraz jest z nim problem i to wielki. R jakieś 2 miesiące temu chcial mi zrobić przyjemność i przyniósł jamniczka o którym już chyba pisałam. R poszedł na leczenie a ja zostałam z Nori sama u niego w domu. I tu zaczyna się problem oni już mają psa a jego matka naszego zupełnie nie toleruje mam się go pozbyć i już, ale żeby mi nie przyszło wyrzucać go do lasu albo po prostu oddać, miałam go zawiesć do mojego taty. Ale tato ma już jednego sporego psa i nie potrzebuje następnego, tym bardziej , że ona jest nauczona spać w łóżku i w ogóle cały czas z kimś przebywać. Także się nie zgodził, w gre wchodziła moja siostra ale podobno jej partner nie szanuje zwierząt także i ta opcja odpada. Znalazłam też pana po 50 , który chętnie by ją zabrał ale.... mama R stwierdziła że to obcy. Co ja mam zrobić R nie chcę żeby pies został wydany bo wpada w szał i chcę się wypisywać, z kolei jego matka nie chce by był w domu ale nie chce żebym obcym go oddała. I codziennie wysłuchuję że pies się zsikał coś pogryzł itd... no kurde to jest mały pies wyrośnie z tego ma dopiero 4 miesiące,,, a więc dziś zostawilam ją na podwórku zobaczymy co będzie jak wrócę.

wtorek, września 20, 2011

nie do wiary

Nie jestem aż taka chamska żeby będąc z kimś 3 lata nie złożyć mu życzeń urodzinowych a że mnie sumienie trochę ruszyło kupiłam prezent wsiadłam w auto i pojechałam na odwyk do R. W dupie mam że może nie powinnam , ze ma być tam sam... Bylam ciekawa co zrobi jak się zachowa i co? i totalny szok.
Nie ten człowiek , miły uprzejmy opiekuńczy i zdeterminowany do wyzdrowienia... Tak wiem że to mogą być złudne odczucia. Ale naprawdę niesamowicie jest poczuć znów normalność w związku bez oskarżeń problemu i alkoholu... Jednak walka o trzeźwość trwa całe życie

środa, września 14, 2011

a wczoraj mi napisał , że poznał młodą lekomankę i nawet go do stolika zaprosiła, no kurwa nie wiem co miał na celu żebym mu list gratulacyjny wysłała czy jak

wtorek, września 13, 2011

PARANOJA

wczoraj R zadzwonił do matki i oznajmił że telefon mu się popsuł, ona stwierdziła że może mu zatem użyczyć swoją komórkę, na to ten idiota wpadł w szał i stwierdził że mamy się złożyć i mu kupić nową i to nie byle jaką tylko najlepiej Nokie muzyczną z dobrą przeglądarką kurrrwa dobrze że sobie tabletu nie zażyczył , a co to kurwa leczenie czy koncert życzeń aaa i jak prośba NIE zostanie spełniona to się po prostu wypisze bo detoks mu się skończył i od dziś jest na terapii. Zapomniałam dodać , że łóżko też mu nie odpowiada... bo jest jak fotel zapadnięte. Matka R dostaje jakiś konwulsyjnych drgawek jak słyszy że się wypisuje a on to wszystko ma głęboko w dupie!!! Palant  a lekarz stwierdził , że w szpitalu to przykładny pacjent nie może się do niego doczepić i zaleca żeby z nim rozmawiać spokojnie. Z tym hujem nie idzie spokojnie rozmawiać manipulant popierdolony

poniedziałek, września 12, 2011

...

w moim życiu kurde nic ciekawego ostatnio się nie dzieję, praca dom szpital raz w tygodniu i tak w kółko. Zaczynam szukać jakiejś rozrywki, zdaję mi się , że jak R wróci z leczenia to ja już nie będę nic do niego czuć pierwsze symptomy już się pojawiają. Wcale aż tak za nim nie tęsknie a i mi się zdaje że mnie ciągle olewa i odzywa się bliżej weekendu z listą zakupów. No kurwa jasna pierdolony egoista jeden. irytuje mnie . Nie będę się odzywać może sam zapomni nawet nie pojadę do niego w urodziny chamskie wiem... ale już postanowiłam , że się leczy ok ale to nie znaczy że jest nietykalny. Nic więcej do powiedzenia w tej sprawie nie mam jestem wolna...

wtorek, września 06, 2011

I nic

no nie mogę sobie znaleść miejsca mam full wolnego czasu i dupa. Nie wiem jak go zagospodarować, kiedyś to mi czasu brakowało dosłownie na wszystko doba mogła by trwać 48 godzin. Posprzątałam cały dom łącznie z myciem okien i co dalej ? nie potrafię żyć praca dom i tak w kółko... Mieszkam z R a raczej z jego mamą pod jego nieobecność, jakoś nie miałam ochoty wracać do domu... Wiadomo jak siostra by mnie przyjęła.

sobota, września 03, 2011

czekam

od wczoraj R jest na detoksie pózniej zajmą się jego psychiką ulga że się zdecydował,,, najbardziej dokucza mu jedzenie ;) dobrze, że nie ma jakiś chorych myśli jak na razie, chcę go odwiedzić mam do niego 50 km... to w końcu nie tak daleko, ale najpierw niech pobędzie sam ze sobą. Mam nadzieję , że damy radę ,że się zmieni

piątek, września 02, 2011

Nerwy

R dzisiaj jedzie do ośrodka odwykowego wczoraj zakupiliśmy potrzebne rzeczy, ale najważniejsze, że dobrowolnie się tam udaje terapia potrwa 8 tygodni. Może w końcu coś zrozumiał bo jakiś czas temu nie chciał w ogóle słyszeć o leczeniu twierdził, że problem go nie dotyczy  czyli standardowe podejście. Nie mogę jechać z nim bo jestem w pracy ale mam jakieś złe przeczucie, teraz szedł sam na miasto bo zapomnieliśmy kilku rzeczy... a ja siedzę jak kurwa na szpilkach, wszyscy odpoczną jak go nie będzie