poniedziałek, stycznia 30, 2012

Nie lubię poniedziałków

No to wygrzebałam się z papierów tyle o ile czas teraz na kawę i papierosa. A piździ na dworze jak za cara . Jak obudziłam się rano to za chiny nie chciałam nawet palca spod pierzyny wydostać , dołożył się do tego stres niemiłosierny co mnie w sobotę w pracy nie było i szef robił mi kontrolę w papierach. Ale , że dzień uprzyjemniał sobie trunkiem procentowym także raczej nie zgłębiał moich czasem nieregulaminowych poczynań. Mój pracodawca to straszny służbista a ja wolę na skróty bo szybciej.
A w weekend wyrzuciłam choinkę , odpicowałam dom na błysk , strzeliłam garnek gołąbków po czym zaległam przed tv i doszłam do wniosku że nienawidzę być sama . Popadam w jakiś marazm. Zatem trzeba znaleźć coś jeszcze do roboty żeby nie tak w kółko to samo prawda?
A co do tego znajomego znad morza ciisza jak makiem zasiał z jednej strony to intrygujące jednak z drugiej irytujące .
I tak myślę zupełnie o kimś innym i będę myśleć czy mu się to podoba czy nie. Chyba że w bardzo dobitny sposób to wyrazi , że sobie nie życzy. To wtedy będę zmuszona odpuścić. Ale jeżeli się kogoś  "oswoiło" czasem trzeba ponieść tego konsekwencję. Aż chciało by się rzec i kto tu za dużo myśli?

czwartek, stycznia 26, 2012

Kryzys ludzi pracy

Dopadł mnie koło południa i nie chce opuścić . Deprymujące całkowicie jest podejscie mojego szefa do mojej osoby. Ja wiem co do mnie należy a że czasem nie robię tego w terminie to już inna historia, a on od razu , że mi wszystko zwisa, chyba jak by mi zwisało to bym nie robiła dla niego tysiąca rzeczy naraz ale cóż . Kiedyś pozna jak to jest jak mnie nie ma. Według niego mam być idealna pod względem zapamiętywania no ja pierdole nie jestem robotem mam prawo chyba się mylić tym bardziej że moje błędy nie mają jakiś tam katastrofalnych skutków i zawsze załatwiam sprawy sama , znaczy odkręcam . Taki mam wkurw że masakra . Idę przebijać głową mur wrrrr....

wtorek, stycznia 24, 2012

Wyjazd

No się nie popisałam z tą wycieczką. Na początek warunki atmosferyczne pozostawiały wiele do życzenia. Pomijając fakt , że wiało tak co by chciało łeb urwać przy samej .... Spacer brzegiem morza zatem nie wchodził w grę , ale pozostało zaszycie się w hotelu i sączenie jakiegoś miłego balsamu dla ciała i poniekąd dla duszy . Nie miałam na celu poznawać kogokolwiek, chyba , że panią recepcjonistkę . Ale wyszło jak wyszło , dosiadł się do nas uroczy młody człowiek (mówię młody bo miał niespełna 20 lat ;) Przyjechał na jakieś warsztaty fotograficzne i podobnie jak my próbował zabić jakoś czas. Dosiadł się do nas bo podobno robimy dobre pierwsze wrażenie i uwaga - wyglądałyśmy na jego rówieśniczki a dookoła co tu ukrywać sami  ok 40 , nie wiem dlaczego akurat nikogo młodszego nie było poza tym jednym Aleksandrem. Kolega okazał się szalenie delikatnym i nad wyraz świadomym jak na swój wiek facetem. Aż chce się rzec "Ci artyści " A ten błysk w oku . Nic tylko się zakochać . Jednak powiedziałam sobie wyraźnie , co to to nieee , już miałam nauczkę i to nie raz porozmawiać odstresować się można ale naiwna nie będę . Przyzwyczaję się do jego obecności poznam bliżej i powie że będzie lepiej zerwać kontakt bo coś tam coś tam a pózniej będzie udawać , że nigdy mnie nie znał . Kolega wie jak mam na imię i jak się nazywam jak jest inteligentny to mnie znajdzie a jak nie to znaczy , że zrobiłam dobrze nie podając mu numeru telefonu .
Ale całuje wspaniale , nie chciał niczego więcej . Zresztą do niczego więcej by nie doszło z mojej strony ,

A w pracy urwanie, nie wyrabiam się a jeszcze czeka mnie szkolenie i znów wyjazd na 3 dni... R miał wypadek samochodowy , nie wiem czy powinnam iść do szpitala coś mnie ukuło w końcu byliśmy razem sporo czasu

piątek, stycznia 20, 2012

Szerokiej drogi

No to baj... ;) zaraz kończę pracę i komu w drogę temu... czas , mam nadzieję , ze szczęśliwie dojedziemy ;)

środa, stycznia 18, 2012

o życiu

Moje ostatnie hobby- chodzę po swoim mieście i zaglądam do okien ludzi, każdemu przypisuję jakąś wymyśloną historię kim jest i co robi, dziwne prawda ale mnie uspokaja sprawia że nie myślę. A mam o czym , coraz bardziej mnie to wszystko dobija, jak można karmić kogoś takimi głodnymi kawałkami, przecież to nie ludzkie. Zawsze z góry zakładam , że jakoś to będzie i przeważnie jest. Ale to co spotyka mnie pomiędzy tym złym a tym dobrym jest co tu dużo mówić - do dupy. Nienawidzę takiego stanu rzeczy. Pytam po co poznawać kogoś nowego , jak stwierdzi po jakimś czasie , że będzie lepiej zerwać kontakt. Lepiej dla kogo chyba dla niego. Nie wiem może coś ze mną nie tak? Nie rozumiem pewnych schematów działania i pewno nigdy nie zrozumiem , ba może nawet nie powinnam próbować. 
A więc co do wyjazdu nad morze , biorę przyjaciółkę i jedziemy w piątek wszystko załatwione wracamy w niedzielę. Nie wiem co powiedziała swojemu lubemu , że ją puścił . Cokolwiek to było zawsze potwierdzę, zresztą kolega ma do mnie zaufanie, zresztą nic głupiego w planach nie mamy, dawno nie byłam nad morzem . Dobrze , że tak od czasu do czasu wsiadamy w pociąg i jedziemy przed siebie na dzień dwa. Po prostu zwiedzamy. Niestety nasi partnerzy nigdy nie podzielali tych pasji ale całe szczęście mamy siebie od wielu wielu lat. 

poniedziałek, stycznia 16, 2012

Wind of change

A w sobotę zrobiłam sobie maraton filmowy. Wszystko było by cacy gdyby nie telefon mojego brata co bym czym prędzej oblekała odzienie i pieszo podleciała do leśniczówki, brat trudni się myślistwem i upolowali dzika dzikiego i go oblewali , żona rzuciła mu focha i nie miał kto go do domu odwieść to zadzwonił do mnie żebym podeszła i go zawiozła. Matko z córką popierniczałam z kilometr pieszo po lesie w nocy ;) dobrze że w sumie niedaleko mieszkamy bo tak za chiny ludowe bym go nie odwiozła , jak już to mógłby u nas przenocować.
I wbrew pozorom jak człowiek mówi , że musi jechać coś załatwić to nie wcale nie musi być żadne ściemnianie, mogę nie mieć ochoty tłumaczyć po co z kim i dlaczego... albo nie mieć akurat czasu zgłębiać się w temat. I pisanie tak nagle "to koniec" moim zdaniem nie załatwia sprawy , choć notabene układ był taki a nie inny , jakieś wytłumaczenie byłoby na miejscu , ja potrafię dużo zrozumieć ale niektóre postępowanie może wkórwić ot tak. A zawsze sobie powtarzałam bądź bardziej z dystansem, jak widzę takie postępowanie to mnie krew zalewa, się do kogoś przyzwyczaisz tak po prostu po ludzku zawsze kopa w dupę dostaniesz ale to zawsze. Nie wiem co robię nie tak . Nie można tego wszystkiego jaśniej wytłumaczyć tylko tak nagle znikać.
W sobotę mam zamiar jechać nad morze. Musze pobyć sama , zresztą lubię czasem uciec

piątek, stycznia 13, 2012

I gdybyś nawet cofnął czas...

Ale zebrało mi się na przemyślenia , podsumowanie całego dotychczasowego życia. Ach kiedyś to były czasy beztroski , jak wspomnę liceum to śmieję się do własnych robaczywych myśli. I pomyśleć , że kiedyś byłam zamkniętym w sobie zahukanym dzieciakiem
mam ochotę powspominać sobie stare czasy , a jest co...
Zacznę własnie od liceum, wtedy to moje podejście do życia diametralnie się zmieniło. Wiadomo nowa szkoła poza miejscem zamieszkania zawsze wyzwala w młodym człowieku zbuntowane zachowania. Czy ja byłam zbuntowana ... pewno , że tak ale w taki sposób , że rodzice jakoś za bardzo tego nie odczuli. Pierwsza klasa to wiadomo nowi znajomi , każdy próbował określić swoją tożsamość, chciał  być w oczach innych indywidualnością nie każdemu to co prawda wychodziło, ale dzięki temu wynikły różne interesujące sytuacje. Jezu jak ja wtedy się uczyłam , ryłam w książkach jak dzik , to było całkiem coś innego niż gimnazjum. Tam wystarczyło słuchać na zajęciach i dobre oceny jakoś same były. Tu się już zaczęła wyższa szkoła jazdy zatem po szkole do domu i książki , jak mi było ciężko powoli już straciłam zapał do szkoły a na dodatek matematyka była dla mnie czarną magią , całe szczęście nadrabiałam przedmiotami humanistycznymi . pod koniec roku szkolnego coś we mnie pękło wiedziałam , że wszystko mam pozaliczane i zaczęły się wyjazdy nad jezioro piwo wóda itd. Jakimś dziwnym trafem się złożyło , że nigdy do domu nie wróciłam pod wpływem , w międzyczasie często przebywałam w kościele będąc lektorem .
Zycie w pełnym słowa znaczeniu zaczęło się w drugiej klasie , coś mi strzeliło do głowy ( znaczy ktoś) i wzięłam udział w wyborach na przewodniczącego szkoły . Musiałam być mocno zakochana bo w kampanie zaangażowałam się na całego i zostałam szkolnym skarbnikiem , zawsze lubiłam być przy kasie he he. I wtedy się zaczęło na naukę nie było czasu , nauki opór ale samorząd miał wszędzie fory. Nie chciało się iść na lekcję to się nie poszło i tyle miałam klucz od pokoju samorządu to się siedziało ucząc na co ważniejsze lekcje. A że nasz pan przewodniczący był lekko nieogarnięty ktoś też musiał czarną robotę odwalać. Siedziałam wtedy w szkole do 8 wieczorem i to było cudowne , wszędzie można było wejść wszystko skontrolować, było się kimś. Poznałam wtedy tylu przecudownych ludzi. Niestety w klasie maturalnej nie można było dalej sprawować funkcji samorządowych bo matura...
Nie maiłam pojęcia z czego w ogóle ja chcę ja pisać na pewno nie z matematyki tylko tyle wiedziałam, zdecydowałam się na rozszerzony polski, historię, biologię, wos i niemiecki. Mieszanka zabójcza ale co miało być to było.
W międzyczasie oczywiście żyłam miłością , najpierw do kolegi z samorządu a pózniej do kumpla z klasy . Jakie to były namiętne porywy platonicznej miłości , nie mogłam spać nie mogłam jeść. Ale na amen wpadłam   przed maturą poznałam Sebastiana . To on mi wszystko pokazał w dosłownym słowa znaczeniu, ja miałam wtedy 19 lat on 23 cały czas wisiałam z nim na telefonie zamiast się uczyć , on był kierowcą dlatego nie widywaliśmy się często i poza tym mieszkał jakieś 100 km ode mnie. Po maturze wpadał do mnie co tydzień to były szalone weekendy wsiadaliśmy w samochód i w Polskę. W międzyczasie były dobre zabawy i czułości, dał mi to na co czekałam od dawna dla mnie był idealny. Do czasu. W wakacje sytuacja się zmieniła diametralnie. Pojechał do Hiszpanii na 2 tygodnie i się w ogóle nie odzywał dzwoniłam pisałam na nic jak grochem o ścianę . Po miesiącu się wszystko wyjaśniło poznał kogoś i wcale nie był w Hiszpanii pojechał w góry z nią jednak po miesiącu ona znalazła innego a on chciał do mnie wrócić , chciał żebym dała mu jeszcze jedną szanse. Nie potrafiłam zmieniłam numer telefonu i dostałam się na studia , nie chciałam mieć nikogo . Pracowałam a w weekendy szkoła dużo obowiązków. Do tego studenckie imprezy , nie miałam głowy do facetów po tym jak mnie zranił. Ale poznałam w tym czasie R. I jakoś poszło.
Niedawno Sebastian mnie znalazł mam z nim kontakt , teraz to tylko dobry kumpel , Z perspektywy czasu to się cieszę , że nie jestem z nim . Nie potrafił stworzyć związku co chwilę zmienia partnerki , nie wiem czego szuka,,, ale przynajmniej jest teraz szczery i gadamy od czasu do czasu .
no to koniec tych zwierzeń , ale przynajmniej sobie przypomniałam że w moim życiu zawsze spadałam na 4 łapy
A dziś piątek 13 ;)

czwartek, stycznia 12, 2012

gdzie ja się tak załatwiłam

Nawet 10 tabletek na raz rutinoscorbinu nie pomogło (podobno tyle się bierze , przynajmniej znajoma farmaceutka tak mi doradziła) Smarkam tak , że mój nos nic już nie czuję do tego łzawienie oczu ach ach. I jestem w pracy chorobowe nie wchodzi w grę , zatem się faszeruję i czekam na zmiłowanie.
Byłam wczoraj na spotkaniu towarzyskim z kumpelą poszłyśmy na obiad i piwo znaczy ja piłam ona kierowca . Fajnie było pomijając fakt , że w tym samym lokalu spotkałam R , jakaż była moja satysfakcja jak mnie zobaczył w euforycznym nastroju w towarzystwie naszych wspólnych znajomych , proponowali mu nawet czy by się nie dosiadł , strzelił taką minę jak ktoś by mu zabrał wszystkie zabawki obrócił się na pięcie i stwierdził , że przeszkadzać nie będzie - bezcenne. Wprawiło mnie to w taki super nastrój że strzeliłam jeszcze jedno piwo i to mnie zabiło , organizm osłabiony chorobą zbuntował się z lekka i obrałam azymut siostra. Ba będąc pod wpływem jeszcze zrobiłam młodemu wypracowanie z polskiego, poszłam pod prysznic i padłam nieprzytomna.
jak fajnie że ktoś o mnie pamięta nawet jak śpię ;)
Za to dziś się czuję jak psu z zadka wyjęta . Popijam zatem herbatę z imbirem i się cieszę , że nie ma ruchu jak na razie , a po pracy pójdę do łóżka z moim najwierniejszym kochankiem ... książką

wtorek, stycznia 10, 2012

Feels so good

Jak zatrważające może być stwierdzenie  , że od miłości do nienawiści jeden krok, a jednak prawdziwe. Jesli kogoś kocham jestem w stanie oddać wszystko, poświęcić się dla dobra tego jedynego. Sytuacja ulega zmianie gdy to ktoś wykorzystuje do granic możliwości, psychika siada i tkwisz w martwym punkcie bojąc się zrobić cokolwiek , bo co jak odejdzie. Dopiero z perspektywy czasu zdajesz sobie sprawę , że to wcale nie była miłość obustronna . Może na początku, coś w końcu musi połączyć dwojga ludzi. Dlaczego więc nie rzucisz tego w cholerę? bo masz nadzieję , że się zmieni, że pokocha że będzie dobrze. Szukasz spokoju , boisz się samotności . teraz wiem , że można być samym ale nie samotnym.
Musze do niego iść tak dalej być nie może , tak odbiorę co moje sama na to zapracowałam a w świętego mikołaja bawić się nie będę , skończyły się czasy zabaw na mój koszt. Czasem własna stanowczość mnie zadziwia
i mam plany ;) co z tego będzie się okaże ale chyba znów czeka mnie przeprowadzka w czerwcu , nie zostawię przyjaciółki w potrzebie przecież

poniedziałek, stycznia 09, 2012

Kap Kap płyną łzy

Czy ja płaczę... nie , to niebo płaczę
Chcę zamknąć oczy i przespać z miesiąc obudzić się i stwierdzić , że wszystkie problemy rozwiązane. Ale tak się niestety nie da , nie użalam się nad sobą , w tym przypadku dobrze skutkuje stwierdzenie , że inni mają gorzej.
Spacerując samotnie po uliczkach pewnego polskiego miasta w piątek przemyślałam kilka spraw, poszłam do kościoła nie tylko pozwiedzać. Żałuje tylko jednego w życiu.
Na starym rynku przysiadła się do mnie pewna ok 60 kobieta opowiedziała mi historię swojego życia. Ja opowiedziałam jej swoją musiałam z kimś porozmawiać , mi pomogło i to bardzo , ta kobieta jest wykładowcą na uniwersytecie nie ma nikogo podobno śniłam się jej w nocy dlatego przyszła na rynek , dziwne.
Niektórzy mężczyźni nie potrafią jasno się określić przygnębiające ... prawda
Nie licz bo się przeliczysz...
Niektóre kobiety nie poddają się tak łatwo jeżeli mają choćby iskierkę nadziei
Chyba że zgaśnie niespodziewanie
Nie mam depresji , nie lubię tłumić w sobie negatywnych emocji
Nie myślę już o R , w stosunku do jego stałam się taka jałowa,
Ale wspomnień nie zabierze mi nikt i niech trwają jak najdłużej
Tysiąc myśli znów krąży mi po głowie
Tysiąc myśli i tysiąc słów
Ale nie powiem nic
Nie umiem ubrać tego w słowa, jestem spokojna , bo wiem ,że się nie poddam , że będzie dobrze

sobota, stycznia 07, 2012

nic nie napisze.... nie wiem kiedy się znów odezwę światełko w tunelu zgasło ...
A ja naprawdę się zakochałam i w dupie mam że może reaguję emocjonalnie tak bardzo chciałam i tak bardzo nie wyszło może gdybym nie musiała iść do pracy
gdybanie nie ma sensu przecież .
Będzie co ma być

środa, stycznia 04, 2012

nerwy stres niezła mieszanka

Noc z głowy leżenie bez sensu w łóżku rozłożyło mnie do reszty , rano wyglądałam co najmniej jak upiór z Luwru. Dlaczego ja nie mogę spać jakoś nigdy nie miałam takich problemów ? A więc doszłam do wniosku , że to wina stresu w pracy i nie tylko. Co do tego pierwszego to w szefie nie mam żadnej pomocy w sprawie zmiany przepisów ;/ więc sama muszę wszystko ogarniać a jestem jedna ;/ nie wiem w co ręce włożyć a jak wkradnie się błąd to wiadomo kto po uszach dostanie. I w ogóle taka jakaś poddenerwowana chodzę , może przejdzie mi po weekendzie taki stan nie jest korzystny dla zdrowia , ale w pewnym sensie mobilizuje mnie do działania.

ooo własnie szef dzwonił oferty trzeba przygotować , ano że trzeba to już wiem 2 tygodnie ale jak zwykle myśli na ostatnią chwile i weź sie tu nie denerwuj  i rób to samo tylko 2 razy szybciej ha ha dobry żart
i jeszcze zaginął od nowego roku bardzo ważny zeszyt jak go nie znajdę to kaplica.... kiedy mam go szukać kiedy

wtorek, stycznia 03, 2012

nie mam pomysłu na ambitny tytuł

Powinnam teraz zgłębiać tajniki nowej ustawy ale mam dziś kompletnego lenia. Kota nie ma to myszy harcują. A więc ostatnio baardzo zaintrygowała mnie pewna osoba płci męskiej rzecz jasna, mogła bym powiedzieć , że jest nawet pewnego rodzaju światełkiem w tunelu nadzieją na to , że nie każdy facet to świnia. Zaczęłam dzięki niej całkiem inaczej postrzegać pewne sprawy i cieszyć się tym , że po prostu jestem, nie prać brudów itp. Wstaję rano z uśmiechem na twarzy śmieję się nawet do własnych myśli , tylko nie mogę sobie wybaczyć że kiedyś byłam taka ślepa , no cóż człowiek uczy się na błędach
A ja chcę być po prostu szczęśliwa i nie już mimo wszystko szczęśliwa tylko żyć tak jak na to zasługuję
A myślę , że jestem wartościową osoba i będę brać z życia pełnymi garściami...