piątek, stycznia 13, 2012

I gdybyś nawet cofnął czas...

Ale zebrało mi się na przemyślenia , podsumowanie całego dotychczasowego życia. Ach kiedyś to były czasy beztroski , jak wspomnę liceum to śmieję się do własnych robaczywych myśli. I pomyśleć , że kiedyś byłam zamkniętym w sobie zahukanym dzieciakiem
mam ochotę powspominać sobie stare czasy , a jest co...
Zacznę własnie od liceum, wtedy to moje podejście do życia diametralnie się zmieniło. Wiadomo nowa szkoła poza miejscem zamieszkania zawsze wyzwala w młodym człowieku zbuntowane zachowania. Czy ja byłam zbuntowana ... pewno , że tak ale w taki sposób , że rodzice jakoś za bardzo tego nie odczuli. Pierwsza klasa to wiadomo nowi znajomi , każdy próbował określić swoją tożsamość, chciał  być w oczach innych indywidualnością nie każdemu to co prawda wychodziło, ale dzięki temu wynikły różne interesujące sytuacje. Jezu jak ja wtedy się uczyłam , ryłam w książkach jak dzik , to było całkiem coś innego niż gimnazjum. Tam wystarczyło słuchać na zajęciach i dobre oceny jakoś same były. Tu się już zaczęła wyższa szkoła jazdy zatem po szkole do domu i książki , jak mi było ciężko powoli już straciłam zapał do szkoły a na dodatek matematyka była dla mnie czarną magią , całe szczęście nadrabiałam przedmiotami humanistycznymi . pod koniec roku szkolnego coś we mnie pękło wiedziałam , że wszystko mam pozaliczane i zaczęły się wyjazdy nad jezioro piwo wóda itd. Jakimś dziwnym trafem się złożyło , że nigdy do domu nie wróciłam pod wpływem , w międzyczasie często przebywałam w kościele będąc lektorem .
Zycie w pełnym słowa znaczeniu zaczęło się w drugiej klasie , coś mi strzeliło do głowy ( znaczy ktoś) i wzięłam udział w wyborach na przewodniczącego szkoły . Musiałam być mocno zakochana bo w kampanie zaangażowałam się na całego i zostałam szkolnym skarbnikiem , zawsze lubiłam być przy kasie he he. I wtedy się zaczęło na naukę nie było czasu , nauki opór ale samorząd miał wszędzie fory. Nie chciało się iść na lekcję to się nie poszło i tyle miałam klucz od pokoju samorządu to się siedziało ucząc na co ważniejsze lekcje. A że nasz pan przewodniczący był lekko nieogarnięty ktoś też musiał czarną robotę odwalać. Siedziałam wtedy w szkole do 8 wieczorem i to było cudowne , wszędzie można było wejść wszystko skontrolować, było się kimś. Poznałam wtedy tylu przecudownych ludzi. Niestety w klasie maturalnej nie można było dalej sprawować funkcji samorządowych bo matura...
Nie maiłam pojęcia z czego w ogóle ja chcę ja pisać na pewno nie z matematyki tylko tyle wiedziałam, zdecydowałam się na rozszerzony polski, historię, biologię, wos i niemiecki. Mieszanka zabójcza ale co miało być to było.
W międzyczasie oczywiście żyłam miłością , najpierw do kolegi z samorządu a pózniej do kumpla z klasy . Jakie to były namiętne porywy platonicznej miłości , nie mogłam spać nie mogłam jeść. Ale na amen wpadłam   przed maturą poznałam Sebastiana . To on mi wszystko pokazał w dosłownym słowa znaczeniu, ja miałam wtedy 19 lat on 23 cały czas wisiałam z nim na telefonie zamiast się uczyć , on był kierowcą dlatego nie widywaliśmy się często i poza tym mieszkał jakieś 100 km ode mnie. Po maturze wpadał do mnie co tydzień to były szalone weekendy wsiadaliśmy w samochód i w Polskę. W międzyczasie były dobre zabawy i czułości, dał mi to na co czekałam od dawna dla mnie był idealny. Do czasu. W wakacje sytuacja się zmieniła diametralnie. Pojechał do Hiszpanii na 2 tygodnie i się w ogóle nie odzywał dzwoniłam pisałam na nic jak grochem o ścianę . Po miesiącu się wszystko wyjaśniło poznał kogoś i wcale nie był w Hiszpanii pojechał w góry z nią jednak po miesiącu ona znalazła innego a on chciał do mnie wrócić , chciał żebym dała mu jeszcze jedną szanse. Nie potrafiłam zmieniłam numer telefonu i dostałam się na studia , nie chciałam mieć nikogo . Pracowałam a w weekendy szkoła dużo obowiązków. Do tego studenckie imprezy , nie miałam głowy do facetów po tym jak mnie zranił. Ale poznałam w tym czasie R. I jakoś poszło.
Niedawno Sebastian mnie znalazł mam z nim kontakt , teraz to tylko dobry kumpel , Z perspektywy czasu to się cieszę , że nie jestem z nim . Nie potrafił stworzyć związku co chwilę zmienia partnerki , nie wiem czego szuka,,, ale przynajmniej jest teraz szczery i gadamy od czasu do czasu .
no to koniec tych zwierzeń , ale przynajmniej sobie przypomniałam że w moim życiu zawsze spadałam na 4 łapy
A dziś piątek 13 ;)

Brak komentarzy: