czwartek, marca 22, 2012

Ciężka noc...

Jestem dziś w pracy i dosłownie oczy na zapałki , miałam bardzo ciężką noc , takiej nerwówki to dawno nie pamiętam. Ale po kolei, Tato mój choruje na cukrzycę od dawien dawna ,ale obecnie bierze już insulinę, co za tym idzie alkoholu nie powinien spożywać. Wczoraj był z moim bratem w lesie pomóc mu przy polowaniu zawsze wracał przed zmierzchem do domu, wczoraj było inaczej . Więc mama zadzwoniła do brata gdzie się podziewają szła na nocną zmianę do pracy i się już martwiła. Ojciec nie jest typem pijącym ale nie mówię , że jest abstynentem zdarza mu się wypić okazjonalnie przy jakiejś uroczystości , jednak mama zawsze mu truła , że nie może ani kieliszka ruszyć bo tabletki i te sprawy, zresztą on się nigdy nie zalewał w trupa, przynajmniej ja nigdy czegoś takiego nie widziałam. Do wczoraj . Przyjechali z bratem o 8 ja się z R już do łóżka szykowałam mama wpadła do pokoju blada jak ściana a brata by zabiła. Ojciec był w takim stanie że żadną siłą nie mogli go z samochodu wydostać no nie dało rady brat i R do chudzielców nie należą a wprowadzanie ojca trwało z godzinę , kładł się na chodnik wisiał na płocie a do domu ani rusz. Mama musiała iść do tej pracy a mnie ogarnęła panika jak nigdy... Jakimś cudem udało im się ojca do łóżka położyć choć co chwilę próbował wstać. A braciszek odpowiedzialny za całe zamieszanie jak go położył dał nogę do domu zostawiając mnie z R samych. Ojciec urządził się tak z leśniczym bo brat go tam zawiózł niby przy okazji, a do najmłodszych mój tato nie należy ma już grubo po 60 . I co ja miałam zrobić sytuacja była nerwowa , ojciec na skraju łóżka głowa w poduszkę niech się jeszcze udusi,,,, insuliny nie brał ale tabletki rano tak i na to alkohol, jak spadnie z łózka jak zacznie wymiotować , nie było z nim kontaktu . Zaczął się nagle dusić gdyby nie R bym chyba zemdlała byłam w takim jakimś dziwnym szoku ale on jakoś posadził ojca na łóżku i zaczął klepać żeby odkrztusił , a ja zamknęłam się w łazience i zaczęłam wymiotować. Miał poziom cukru wysoki dzwonię do brata niech przyjedzie olał sprawę,,,, że panikuje a matka kazała mi czuwać , tylko , że ja nie byłam w stanie R siedział ze mną w kuchni i nasłuchiwaliśmy tak do 12 jak się uspokoiłam stwierdziliśmy że sytuacja jest opanowana poszliśmy do siebie co chwilę sprawdzając sytuację. O 4 rano ojciec spadł z łóżka nie było szans żeby go podnieść podłożyliśmy poduszki przykryliśmy go. Dopiero o 5 mama wróciła i nakłoniła go żeby się podniósł.
Nikomu czegoś takiego nie życzę,,,,

6 komentarzy:

myska pisze...

O rany... nie zazdroszczę.
Spokojnej nocy dzisiaj życzę no i kolejnych też.
Tata ok?

Amelia pisze...

Dzięki Mysko kochana tato już ok nawet sam się przyznał , że głupio zrobił

myska pisze...

Zapomniałam napisać, że łądnie tu teraz u Ciebie :)

Amelia pisze...

aaa dziękuję bardzo ;) a co CI się tak spodobało ;p

Unknown pisze...

Okropny wieczór... współczuję :(

Mam nadzieję, że już wszystko ok .

Asia pisze...

Oj ciężko faktycznie. Znam to niestety bardzo dobrze... Na szczęście Kocurzasty nie pije, a jak już się napije to tak zdycha, że potem pół roku żałuje :D