środa, kwietnia 18, 2012

No tak...

Miałam mały wypadek...Na święta byłam u R. W sumie to miałam zabawić tylko do soboty wieczorem , oni już zaczynają po święconce biesiadę (u mnie normalnie to w niedziele się zaczyna uroczystym śniadaniem) . Ale tak jakoś się złożyło , że uległam namową dla świętego spokoju i zostałam do wtorku . Wszystko było cacy w sobotę za to w niedziele zaczęły się jazdy ekstremalne . R głupek zamienił się telefonem z siostrą sama byłam przy tym fakcie zgodziła się , że to już nieodwołalna decyzja jednak po dniu jej się odmieniło i się zrobiła wojna bo R nie chciał jej oddać tego pieprzonego telefonu dla zasady . A jego matka zaraz zaczęła litanię , że ja chciał naciągnąć że jest cwaniak i takie pierdolenie. Więc się wcale nie dziwię , że wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy w teren . Po 3 godzinach naszej nieobecności matka już do niego dzwoniła , że przecież święta są... wróciliśmy i wszyscy się zachowywali jak gdyby nigdy nic. No i niech tak będzie myślę. Za to w poniedziałek zwalili się do niego goście ojciec zasiadł na miejscu gospodarza a my z R i jego matką operacja kuchnia . Tak niefortunnie smażyłam schabowe , że patelnia zajęła się ogniem a cały gorący olej wylądował na mojej ręce . No to pod wodę hej i skóra zlazła popłynęła do kanalizy normalnie ;) Zapakowali mnie w auto i na pogotowie i oparzenia że masakra cała dłoń 3 stopnia. No i pięknie się stało łapa pod oną bandaży i 2 razy dziennie zmiana opatrunku oł jeee. Więc jako tako dopiero teraz ręka doszła do sprawności . Poza tym wkórza mnie moja starsza , że się zwolniłam i nie mam pracy... Ale dziś śniło mi się , że w ciąży jestem a to bardzo dobra wróżba
Trzymajcie kciuki sajonara ;)

Brak komentarzy: