wtorek, lipca 12, 2011

My

To był poniedziałek jak napisał mi , że kategorycznie musimy się spotkać wpadłam w panikę. Byłam w pracy więc nie mogłam się należycie przygotować, wiecie ciuchy makijaż i te bzdety. Ale postawił mnie przed faktem dokonanym nawet wcześniej z pracy się zwolniłam, On mieszkał w mieście w, którym ja pracowałam. Spotkaliśmy się koło przystanku pks przyszedł odszczelony jak szczur na otwarcie kanału, a ja taka niepozorna. Jak go zobaczyłam to chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie nie dlatego , że był brzydki... wręcz przeciwnie stwierdziłam ,że w życiu mu się nie spodobam. Podszedł z czerwoną różą do mnie ucałował w rękę przedstawił się i zaprosił na obiad... 
Wtedy byłam wniebowzięta... miałam jechać do domu autobusem ale ciągle nie mogłam się zebrać do wyjścia. Poszliśmy do knajpki jedno piwo, drugie nie wzbudziło to żadnych moich podejrzeń tym bardziej , że ja też piłam wtedy nie wiedziałam że R ma z tym poważny problem. Pocałowaliśmy się pierwszy raz...
Powiedział że takiej kobiety szukał takiej normalnej a nie pustego plastiku, takich ze swoim wyglądem mógł mieć na pęczki a wybrał mnie. I tak zostaliśmy parą... 
Odprowadził mnie na przystanek pocałował i poszedł do domu... 

Brak komentarzy: