czwartek, grudnia 01, 2011

gdzie jest mój klucz czyli jak nie mogłam trafić do domu

To się porobiło , wczoraj w firmie jak byśmy nie obchodzili Andrzejek to by było coś nie halo , a więc około południa prezes oświadczył , że coś z tym faktem należy zrobić . Zaopatrzyliśmy się w potrzebne środki i zaczęliśmy świętować wszystko było w jak największym porządku poza tym że własnie odkryłam , że spierniczyłam parę zamówień pod wpływem chwili (alkoholowej) . I poznałam suuuuper faceta , przez moje krótkie burzliwe życie chyba nie spotkałam tak błyskotliwej osoby ;) tylko że ja mam to do siebie , ze pod wpływem wysokoprocentowych trunków pieprze nie po kolei i się plącze he he ale rozmowa była bardzo przyjemna i pozostaje cicha nadzieja na więcej, bo jak już się na coś zdecyduje to nie ma że boli oj co to to nie.
Ale wracając do imprezy o 15 pojawiła się chęć zjedzenia czegoś bo jak pić na pusty żołądek więc się firmę zamkło i poleciało na koszt pracodawcy na obiad który był zbawienny w skutkach , znaczy że mogło się pić dalej ;) i pech chciał że szefa małżonka poszukiwała co by go zabić ze się nachlał i impreza dobiegała końca buuuu ;( ale moja przyjaciółka uratowała mój niedopity organizm zadzwoniła ze zaraz jest na miejscu wraca ze szkoły i czy bym nie miała ochoty bo ona musi ;) no jak mus to mus . Zatem się przeniosłyśmy do kameralnej knajpki racząc się wsciekłymi psami i wylewając wszystką żółć z wątroby. Zrobiło się późno zatem pognałyśmy gdzieś w kierunku pks co by do domu trafić nie wiem jakim cudem tam dotarłyśmy tak zawiane ale chyba opatrzność nad nami czuwała . Na miejscu trzeba było się rozejść do domów ale panna A przypomniała sobie że ma ćwiarteczkę cytrynóweczki na gorszy czas no to dawaj , dobrze że ciemno było bo jak miejscowa społeczność by nas przyuważyła to była by plama na naszym wiejskim honorze .
Idę do domu stoję przed drzwiami nerwowo szukam klucza iiii klops aaaaa nie mam klucza o fuck nie wiedziałam czy zgubiłam czy jak a okazało się że siostry nie ma na chacie i nie miałam pojęcia gdzie się znów szlaja i nie było opcji żeby jej poszukać w takim stanie . Pies chyba wyczuł o co chodzi bo zaraz schował się do budy, a to menda nie miał widocznie ochoty mnie przenocować . Usiadłam na schody i co i czekam na boskie zmiłowanie . Po pół godziny moje modły zostały wysłuchane i przypomniało mi się że moją mądra siostra czasem nie zamyka okna od swojego pokoju i wystarczy je pchnąć i się wtelepać do środka całe szczęście że to na parterze. Zdjęłam płaszcz i wbijam się na ogród musze pokonać krzaczory malin w które pięknie się wrąbałam bo nich zapomniałam ale jak już doszłam do tego okna i je mocniej pchnęłam to było otwarte !!!!! Zwinnie niczym lisica wczołgałam się do domu i poczułam dziką radość. Pominę fakt że jak zobaczyłam się w lustrze to wyglądałam jak pierwszorzędny menel od tych malin ;)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jesteś strasznie wulgarną pijaczką, już widzę jak błyskotliwy facet leci na ciebie, no ale o czymś pisać trzeba, nie?

Amelia pisze...

no masz rację o czymś pisać trzeba ;) żeby inne "wulgarne pijaczki" poczuły że nie są same