środa, października 19, 2011

List

Dostałam zadanie bojowe i zostało mi mało czasu , dobrze , że nie ma za bardzo ruchu jak na razie bo jeszcze się nie wyrobię do popołudnia. Muszę napisać list do R jak się czuję z jego uzależnieniem i co o nim sądzę . I wysłać jeszcze dziś, podobno to taki element terapii , on później przeczyta to na forum i ma się do tego odnieść.

A ja wczoraj poszłam spać o 18 ;) i żadna siła nie mogła mnie z łóżka wyciągnąć. Uwielbiam być sama w domu a z racji ,że mieszkam tylko z 19 lat starszą siostrą to praktycznie ciągle jestem sama , brakuje mi R , ale muszę korzystać póki mogę , 4 listopada wraca. Już się umówiłam z Przyjaciółką na popijawę w pracy od 31 wolne, żyć nie umierać

Tylko z moją babcią coraz gorzej ta kobieta jest dla mnie kimś wyjątkowym , zagadką której do tej pory nie udało mi się rozwiązać. Cała historia z niezwykłością mojej babci zaczęła się jakieś 11 lat temu , wtedy nagle zmarł mój dziadek pamiętam jak babcia opowiadała , że tego dnia widziała jakieś białe obłoki nad dziadka głową i wiedziała , że coś w najbliższych dniach się stanie. Przeczucia ją nie myliły , babcia była na ogrodzie nagle coś ją tknęło spojrzała na niebo zobaczyła trumnę i dwie świece, wtedy już wiedziała , że to chodzi o dziadka . Przerwała pracę pobiegła na podwórko , dziadek siedział na schodach, wyglądał jakby spał... już nie żył. Od tego czasu zaczęłam bacznie przyglądać się babci , wiedziałam ,że leczy ona ludzi ale nigdy nie wiedziałam jak . Dostałam róży czyli czerwonej swędzącej wysypki na całym ciele mama nie poszła ze mną do lekarza poszłam do babci żeby przekonać się na własnej skórze co robi. Miałam 13 lat . Babcia pochyliła się nade mną dotknęła chorego miejsca , szeptała coś dla mnie niedosłyszalnego i tak dłuższą chwilę, dodała tylko żebym nie moczyła chorego miejsca na noc mama ma mi zrobić okład z żytniej mąki i muszę uwierzyć , że mi pomoże to podstawa. Po 2 dniach nie było śladu po chorobie. Wiem dużo osób pomyśli że to wiejskie zabobony , dla jednych tak ale dla innych to nadzieja na normalne życie . Przez te lata babcia wyleczyła każdą osobę , ktora przyszła do niej z jakimś skórnym problemem głównie z różą i z rumieniem oraz leczyła bóle głowy. Moja babcia nie jest jak Rasputin czy Kaszpirowski . Nie leczy z raka czy nie widomych czy jeszcze inne choroby. Nie wiem dlaczego akurat pomaga na skórę , i już pewnie nigdy się nie dowiem,
Wtedy gdy babcia mnie uleczyła powiedziała tylko ,że się nie nadaję do tego żeby przekazała mi ten dar który ona ma , i jak do dzisiaj nikt z osób które poznała się nie nadaję, co bardzo babcie martwiło. Chciała przekazać to co kiedyś sama dostała a teraz serce mi pęka jak tak leży i cierpi... pomogła tylu ludziom , a teraz nikt nie potrafi pomóc jej. Będzie mi brakować tych opowieści o duszach i różnych takich których słuchałam z otwartą paszczą...

Brak komentarzy: